W piątej serii gier poznańskiej klasy B gr. I, KS Uchorowo uległ u siebie Antaresowi Zalasewo 0:2 (0:0). Tym samym zalasewianie dołączyli ponownie do czołówki i przerwali złą passę.
Warunki do gry w niedzielne popołudnie w Uchorowie były zaskakująco dobre. Prace wykonywane nad murawą przyniosły pożądany efekt i pomimo występowania "obszarów piaszczystych" - plac nie przeszkadzał w grze piłką, wobec czego Antares mógł pokazać swoje najlepsze oblicze.
Zalasewianie spodziewali się bardzo trudnego spotkania na niewygodnym terenie, jednak trzeba przyznać, że w tym meczu przede wszystkim przeszkodę stanowili oni sami, a konkretniej - brak skuteczności. Zdecydowanie spokojniej grałoby się "bordowym", gdyby wykorzystali chociaż 1/3 wszystkich stworzonych sytuacji. Antares od samego początku narzucił swój styl gry i dominował w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Tak naprawdę gracze z Uchorowa poważnie zagrozili bramce dwukrotnie - w pierwszej połowie, kiedy strzał z ostrego kąta wybronił w świetnym stylu Kublik (bardzo pewny w przekroju całego meczu) oraz z rzutu wolnego, kiedy dwukrotnie z dogodnej odległości gospodarze uderzali w mur. Ponadto Uchorowo oddało kilka strzałów z dystansu, lecz żaden nie sprawił problemów bramkarzowi Antaresu.
Zalasewianie natomiast co rusz stwarzali naprawdę klarowne okazje pod bramką gospodarzy. Szczególnie aktywna była prawa strona boiska, na której szalał Białach, wielokrotnie ścinając z piłką w pole karne rywali i posyłając ostre piłki wzdłuż bramki rywali - jednak w pierwszej części gry zawsze czegoś zabrakło - ani debiutujący w pierwszym składzie Troszczyński, ani "żywe sreberko" Nazarevich, nie mogli skierować piłki do bramki rywali. Po drugiej stronie szarpał również Biernaczyk, któremu pomagał oskrzydlający Kramer. Środek pola był absolutnie zdominowany przez Lutomskiego i Bączyka, którzy byli bardzo ofensywnie usposobieni w tym spotkaniu - Lutomski parokrotnie próbował z dystansu, a także zmarnował fantastyczną sytuację sam na sam w drugiej części gry, natomiast kapitalny strzał Bączyka z dystansu zatrzymał się na poprzeczce, a próba z rzutu wolnego po rykoszecie, minimalnie minęła lewy słupek bramki przeciwników.
Jednak czas upływał, a bramki nie padały, mimo bardzo dogodnych sytuacji. Na szczęście Antares był cierpliwy, mądrze konstruował akcje i to się opłaciło. W końcu, w 75 minucie meczu, po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, Skowroński idealnie dorzucił futbolówkę, a piłkę wpakował głową do siatki wprowadzony wcześniej Przybył. Kilka minut później, prawą stroną urwał się Białach, wygrał przebitkę, wpadł w pole karne, gdzie wplątał się w drybling i tylko sobie znanym sposobem zmieścił piłkę po krótkim rogu bramki rywali. 0:2 i już nic nie mogło odebrać zwycięstwa Antaresowi.
Zalasewianie wygrali zasłużenie, będąc zespołem zdecydowanie lepszym piłkarsko w przekroju całego spotkania. Oby taka gra była kontynuowana w następnych meczach! Warto jeszcze na sam koniec podkreślić fantastyczną i niemal bezbłędną pracę linii defensywnej - zarówno Krzysztof Marciniak, jak i Michał Adamski grali bardzo twardo i pewnie, a także mądrze wyprowadzali piłkę; a Kramer i Skowroński dodali od siebie „coś ekstra” w ofensywie. Postronni obserwatorzy podkreślali bardzo przyjemną dla oka grę drużyny z Zalasewa, co tym bardziej utwierdza nas w przekonaniu obrania słusznej drogi i kontynuowania pracy nad własnym stylem.
Tymczasem skupiamy się już na następnym meczu, gdzie udamy się na kolejny mecz wyjazdowy - tym razem naszymi rywalami będzie bardzo mocna drużyna z Łopuchowa. Początek spotkania w sobotę 30 września o godzinie 16:00.